Dyscyplina w klasie
Dyscyplina w klasie jest niezbędnym elementem procesu nauczania. Nie wystarczy być dobrym dydaktykiem i wymagającym nauczycielem. Bez dyscypliny w klasie nie jest możliwe efektywne nauczanie, a jej brak to wielki problem w polskiej szkole, poczynając od pierwszej klasy szkoły podstawowej, a kończąc na poziomie szkolnictwa wyższego. Co więcej problem nasila się, z roku na rok coraz trudniej pracować ze względu na złe zachowanie dzieci. Przyczyn zapewne jest wiele.
Dzieci rodzą się bardziej nerwowe z różnego rodzaju zaburzeniami i dysfunkcjami, a rodzice nie radzą sobie z ich wychowaniem. Na to, my nauczyciele, nie mamy wpływu ale mamy wpływ na regulamin szkolny i sposób jego egzekwowania. Odpowiedni system nagród i kar konsekwentnie przestrzegany może w znacznym stopniu wpłynąć na poprawę zachowania dzieci zwłaszcza w szkole podstawowej. W niniejszym artykule chciałabym pokazać jak z tym problemem poradziła sobie szkoła angielska – Angel Road Middle School, którą miałam okazję odwiedzić w czerwcu 2004 roku, będąc na kursie metodycznym dla nauczycieli w Norwich w ramach doskonalenia zawodowego nauczycieli (program Socrates – Comenius) W szkole tej uczą się dzieci w wieku 9 – 12 lat i jest ona znana w okolicy z bardzo dobrej dyscypliny. Stworzony tu został system kar i nagród – z przewaga i naciskiem na nagrody – za zachowanie i wyniki w nauce. Dzieci podzielone są na grupy mieszane: dziewczęta i chłopcy w różnym wieku. Każda grupa ma swój domek (tak jak w książce o Harrym Potter’ze) i zdobywa dla niego punkty. Dla domku z największą ilością punktów jest przewidziana nagroda przyznawana pod koniec każdego semestru. Natomiast na koniec roku na najlepszym domku umieszczony zostaje grawerowany szyld wskazujący, iż ten właśnie domek zdobył w ostatnim roku najwięcej punktów. Inną formą jest Nagroda Dyrektora szkoły, którą otrzymuje uczeń za wykonanie trzech wybitnych prac. Uczeń otrzymuje dyplom i list pochwalny skierowany do rodziców. Osobne nagrody otrzymują dzieci za pilne uczęszczanie do szkoły.
Dzieci popełniające drobne przewinienia nie mogą, na przykład, bawić się w czasie przerw -zostają w klasie pod okiem nauczyciela. Za poważniejsze uchybienia dziecko zostaje 30 min. po lekcjach. Rodzice są o tym powiadamiani ale ich zgoda nie jest wymagana. Jeżeli dziecko zostało po lekcjach trzy razy musi się stawić u dyrektora z notatką od nauczyciela i wyjaśnić na czym polegało jego złe zachowanie. Zostaje to zarejestrowane w komputerze. Po trzech wizytach krnąbrnego dziecka u dyrektora zostają wzywani rodzice. Wspólnie z dyrektorem przedyskutowują problem związany z postępowaniem ich pociechy i usiłują znaleźć jego rozwiązanie. Jeżeli zachowanie dziecka się nie poprawi, zostaje ono zawieszone w prawach ucznia i nie może chodzić do szkoły – przez kilka dni, a nawet tygodni. Dalsze powtarzanie się problemów z zachowaniem dziecka zagrożone jest wydaleniem ze szkoły i nie jest to zagrożenie płonne, bowiem uczniowie nawet klas najniższych rozstają się ze swoją szkołą. W ciągu czternastu lat pracy obecnego dyrektora pięciu uczniów zostało usuniętych ze szkoły. Już widzę uśmiech na twarzach polskich nauczycieli. Na pewno sobie myślą:” Tydzień wolny od szkoły! To chyba nagroda, a nie kara dla polskiego ucznia!” Rzeczywiście, chyba tak by to było odebrane w większości polskich szkół. Warto się też zastanowić, dlaczego? Co tak różni szkołę angielską od polskiej? I co różni ucznia angielskiego od polskiego? Przede wszystkim, polskiemu pierwszo czy drugoklasiście stawia się trudniejsze zadania niż jego rówieśnikowi w Anglii. Program szkoły podstawowej w naszym kraju jest przeładowany i nadmiernie ambitny.
Dzieci w pierwszych klasach szkoły podstawowej powinny nauczyć się dobrze czytać, pisać i wypowiadać. Szczególnie ta ostatnia umiejętność bardzo kuleje. Nauczyciele twierdzą, że nie mają na to czasu, a rezultat jest taki, że dzieci na zadane pytanie odpowiadają jednym wyrazem i nie potrafią zbudować rozwiniętego zdania. Szkoła podstawowa w Anglii jest bardziej praktyczna i empiryczna. Dzieci muszą wszystko zobaczyć, wszystkiego dotknąć i samodzielnie zbudować. Na przykład lekcjahistorii, to może być wspólne budowanie świątyni greckiej przez całą klasę. U nas zawsze szkoda czasu na taką zabawę, przecież trzeba zrealizować materiał!
Innym czynnikiem wpływającym na złe zachowanie dzieci, to zbyt akademicki sposób prowadzenia lekcji. Pomimo prób wprowadzania różnych aktywnych form na lekcji nadal dominuje styl: nauczyciel mówi – uczeń słucha albo udaje, że słucha – a słuchanie jest nudne, zwłaszcza dla małych dzieci. Na Zachodzie uczeń jest bardziej aktywny. Więcej jest pracy indywidualnej ucznia, więc jest on bardziej zajęty i mniej przeszkadza. Lekcja języka angielskiego w klasie ośmio-i dziewięciolatków w szkole w Norwich wyglądała w ten sposób, że dzieci czytały sobie książki, takie jakie chciały, każdy inną. W sali był wydzielony kącik dla dzieci, które miały trudności z czytaniem. Pomagała im grupa dwunastolatków, specjalnie do tego przygotowana. I znowu porównanie z Polską. Nie wyobrażam sobie takiej lekcji w naszej szkole. W momencie kiedy nauczyciel powiedziałby: “A teraz proszę sobie wybrać książkę i czytać” tylko prymusi by posłuchali. Reszta by udawała tylko, że czyta w rzeczywistości prowadząc konwersacje z kolegami. Ponieważ celem ucznia w szkole polskiej jest kombinować, ściągać, odpisywać, załatwić sobie dobre stopnie i jak najmniejszym kosztem przebrnąć „ przez szkołę. W związku z tym dobry nauczyciel w Polsce to „terrorysta”, który umie zastraszyć dzieci. W ten sposób bez problemu może utrzymać dyscyplinę w klasie i przeprowadzić każdą lekcję. Nauczanie bezstresowe nie zdaje u nas egzaminu! Czy to kwestia mentalności czy złego systemu edukacji czy może przyzwyczajenia? Nie wiem.
Wiem natomiast, że przyczyny złego zachowania dzieci są złożone i nie ma prostego lekarstwa na jego poprawę. Każde dziecko jest indywidualnością i dla każdego pewnie istnieje inna recepta. Skoro jednak pewne złe zachowania są powszechne w polskiej szkole to znaczy, że coś nie gra w całym systemie. Na pewno szkoła angielska nie jest idealna, na pewno są w niej też problemy. Być może przeciętny uczeń angielski wie mniej od przeciętnego ucznia polskiego, ale uczeń angielski z pewnością przewyższa go świadomością. Myślę, że zamiast wtłaczać ogrom wiedzy naszym uczniom powinniśmy uczyć ich w jaki sposób ją posiąść a przede wszystkim kształcić w nich świadomość od najmłodszych lat, że uczą się dla siebie. Może nie rozwiąże to wszystkich problemów z dyscypliną, ale na pewno wpłynie na jej poprawę. Kończąc zachęcam wszystkich nauczycieli do brania udziału w kursach doskonalenia zawodowego które przyczyniają się do polepszenia naszych umiejętności i jak sama nazwa wskazuje doskonalą na jako pedagogów.
Anna Nowaczyk